Shaq atakuje! |
Oczywiście to tylko teoria, bo gdyby chcieć wszystko
dokładnie sprawdzać i poprawiać, człowiekowi życia by nie starczyło. Nie mniej
staranność jest w „tej robocie” cechą szczególnie pożądaną.
Mniejsza o dygresje.
Na chwilę oderwałem się od precyzyjnych cięć lancetem po
ciele mapy TZ, aby napisać coś o kolejnej trasie MnO Warownia. Tym razem na
tapetę lub, niczym krwawą wołowinę na ladę sklepu mięsnego, rzucam trasę
juniorską (TJ), „Shaq Attack!”
Najpierw garść szczegółów taktyczno-technicznych, jak to
mawiał jeden z moich szkolnych kolegów, słynący z karkołomnych powiedzonek i
lapsusów językowych. Dystans ok. 7,5 km, trasa przeznaczona dla uczniów szkół
ponadgimnazjalnych, czyli dla młodzieży w wieku 16-19 lat. Mapy kombinowane o
niepełnej treści. Teren urozmaicony,
przebieżność różna, ale jakichś wielkich krzaków i zarośli na przelotach nie
przewiduje się. Trasa zaliczana do Pucharu Borów Tucholskich w turystycznych
marszach na orientację w tej kategorii wiekowej.
No a teraz o samym motywie przewodnim trasy, a właściwie o
człowieku, który tutaj za szyld reklamowy nam robi. Legendarny Shaquille O’Neal
- „Shaq Attack”, „Wielki Kaktus”, “Wielki Barysznikow”, „Shaqovic”. Pseudonimów
miał wiele, głównie nadawali mu je dziennikarze, bo też i osobowość to była
złożona, po prostu mentalna studnia bez dna.
Chyba najsłynniejszy center w historii NBA. Najlepszy to
może nie, bo przecież Wilta Chamberlaina przeskoczyć nie jest łatwo, ale zresztą
jaką miarę zastosować, aby porównać wielkość tych dwóch świetnych graczy
podkoszowych, którzy żyli w zupełnie innych epokach?
Shaq czterokrotnie sięgał po tytuł NBA. Trzy razy z Los
Angeles Lakers w sezonach 1999/2000, 2000/2001 i 2001/2002 i raz z Miami Heat w
sezonie 2005/2006.
Shaq pochodził z rozbitej rodziny, co odcisnęło silne piętno
na jego osobowości. Z jednej strony uczyniło go twardym i nieustępliwym, z
drugiej podskórnie wrażliwym, ambitnym aż do przesady i nie zawsze przyjemnym i
miłym w stosunku do przeciwników z boiska. Ale o tem potem, jak mawiał Witkacy,
a raczej głos narratora w jego książkach.
Shaq nigdy nie nawiązał relacji z biologicznym ojcem, który
tuż po urodzeniu syna trafił za kratki za przestępstwa narkotykowe. Po wyjściu
z więzienia nie powrócił do rodziny. Odtąd wychowaniem młodego Shaqa zajął się
jego ojczym.
Do NBA Shaq trafił w 1992 roku z pierwszym numerem draftu.
Wybrali go Orlando Magic, zespół, na tamte czasy gorzej niż przeciętny. I to
było prawdziwe wejście smoka! Już w pierwszym tygodniu gry Shaq został wybrany
zawodnikiem tygodnia, co było zdarzeniem bez precedensu w dziejach NBA. Zazwyczaj
rookie musieli mocno i uporczywie przepychać się łokciami, aby w NBA wznieść
się na wyżyny. A Shaq zrobił to ot, tak, jakby pstryknął palcami.
Shaq miał zawsze bardzo wysokie mniemanie o sobie i od
początku uważał, że urodził się do rzeczy wielkich. Dominował, już jako
pierwszoroczniak, i tak mu zostało do końca kariery. Dość powiedzieć, że wiele
drużyn wskutek właśnie takiej bardzo dominującej, ofensywnej gry Shaqa musiało
całkowicie burzyć swoje dotychczasowe strategie defensywne i wyczyniać jakieś
monstrualne taktyczne patch-worki (głównie sprowadzające się do faulowania tego kolosa całą posiadaną siłą żywą), aby nie zostać zmiecionym z parkietu.
Z powodu jego potężnych dunków, wskutek których szklane
tablice kilka razy tłukły się na milion kawałków i spadały na ziemię, władze
NBA zmuszone były sięgnąć do kieszeni i wyłożyć pieniądze na poprawę
technologii budowy tychże tablic. Trzeba było wzmocnić ich konstrukcję, skoro
taki dziki zwierz zaczął grasować po boiskach.
Z braku dostatecznie silnych rywali Shaq wyżywał się na tablicach do kosza. |
Władze ligi, wskutek olbrzymiej dominacji O”Neala w strefie
podkoszowej, dopuściły także od roku 2001 obronę strefową, która wcześniej za
oceanem była zakazana.
W swoim pierwszym sezonie gry Shaq ustanowił rekord NBA w
ilości wsadów do kosza. Zatrzymać się
go nie dało żadną miarą. Jak można zatrzymać w pojedynkę rozpędzoną ciężarówkę?
Gdy dostawał piłkę, przestawiał kryjącego go zawodnika jakby przesuwał taboret,
obracał się i z furią pakował piłkę do kosza w stylu nie reprezentowanym
dotychczas przez nikogo.
Dzięki Shaqowi Orlando Magic poprawiłi swój blians w
porównaniu do sezonu 1991/92 aż o 20 zwycięstw, ale awansu do play-offs jeszcze
nie wywalczyli. 41-41 oznaczało remis w tabeli z Indiana Pacers, ale to Pacers
weszli do play-offs, chyba dzięki lepszemu stosunkowi meczów bezpośrednich, a
może lepszemu bilansowi meczów z zespołami z konferencji Wschodniej. Kto tam by
się odnalazł w tych wszystkich zawiłościach regulaminowych?
Shaq został wybrany najlepszym pierwszoroczniakiem sezonu i
jako pierwszy rookie od czasu Jordana zagrał w Meczu Gwiazd.
W kolejnym sezonie, dzięki przyjściu do zespołu Penny
Hardawaya, Orlando byli jeszcze groźniejsi. Tym razem sezon skończyli z
bilansem 50-32, ale niespodziewanie w play-offs ulegli Inidiane Pacers 0-3.
Za to sezon następny, 1994/95, przyniósł niemal same
sukcesy. Niemal. Orlando uzyskali drugi bilans w Konferencji Wschodniej, 57-25.
W play-offs najpierw wyeliminowali Boston, potem odprawili z kwitkiem Chicago
Bulls z powracającym do gry po dwuletniej przerwie Jordanem, a następnie
dokonali słodkiej zemsty na Indianie za porażkę w poprzednim sezonie.
Niestety w finale zostali zmieceni z parkietu przez Houston
Rockets, prowadzonych przez wielki duet Olajuwon-Drexler. Jeszcze tym razem
młodość musiała pochylić czoła przed doświadczeniem.
Shaq był najlepszym strzelcem NBA sezonu 1994/95, a rok
wcześniej w tej statystyce finiszował na drugim miejscu.
Olajwuon zdominował Shaqa w finale NBA w 1995 roku |
Po kolejnym sezonie i porażce w play-offs z Bykami w finale
Konferencji Wschodniej, zespół Orlando zaczął się sypać. Pojawiły się
konflikty, w których bardzo głęboko maczał palce O’Neal. Shaq zawsze lubił
rządzić i rozdawać karty. Chciał decydować o zwalnianiu i powoływaniu trenerów
w zespole, podkopywał ich autorytet, domagał się ciągłych podwyżek, pokłócił
się z Penny Hardawayem, aż wreszcie mieli go wszyscy w Orlando dość i został
sprzedany do Los Angeles Lakers.
Wówczas to Magic się stoczyli, a dla Lakers rozpoczęła się
złota era. Szczególnie od sezonu 1999/2000, kiedy to zespół Jeziorowców zaczął
prowadzić trener Phil Jackson. Dominujący charakter O’Neala była to bomba,
która wybuchała w rękach zbyt łagodnych trenerów. Jemu potrzebny był silny
autorytet, może cały czas pokutowała w nim trauma z dzieciństwa, kiedy to
został porzucony przez ojca.
I takimi trenerami byli dla niego najpierw Jackson w Lakers,
a potem słynny kat Pat Riley w Miami Heat.
Ale po kolei. W latach 1996-1998 Shaq nadal był świetny,
zajmował miejsca w ścisłej czołówce w klasyfikacji strzelców, najlepiej
zbierających i blokujących ligi. Jednak wciąż, podobnie jak podczas gry w
Magic, brakowało wisienki na torcie, czyli spektakularnego sukcesu całego
zespołu. Krótko mówiąc mistrzostwa. Finał konferencji w sezonie 1998/99 to nie
był wynik na miarę apetytu Shaqa, który chciał błyszczeć tak jasno jak się
tylko dało.
Wreszcie dostał, to czego pragnął, a nastąpiło to właśnie w
roku 1999/2000. Po morderczej batalii w półfinale z „bandytami” z
Portland, wygranej 4-3, Lakers postawili ostatni krok na drodze do mistrzostwa ogrywając Indianę
Pacers 4-2.
Radość Shaqa po wyeliminowaniu Portland z play-offs w 2000 roku |
Kolejne lata to wielka rywalizacja Lakers z Sacramento
Kings. Szczególnie finał Konferencji Zachodniej w sezonie 2001/2002 był
elektryzujący. Znów, podobnie jak dwa lata wcześniej z Portland, o zwycięstwie
decydował siódmy mecz, który ponownie wygrali Lakers. Ale w przeciwieństwie do
sezonu 99/00, finały w latach 2001 i 2002 były już dla nich „spacerkiem”.
Najpierw 4-1 z Philadelpia, potem 4-0 z New Jersey Nets. W tamtych czasach
dominacja zespołów z Zachodu była przytłaczająca, obecnie to się chyba nawet
nasiliło.
Shaq tryumfował. To były najjaśniejsze chwile jego kariery.
Trzykrotnie został wybrany MVP finałów, a raz został także wybrany MVP całego
sezonu, chociaż Phil Jackosn miał powiedzieć, że O’Neal powinien być wybierany
MVP ligi w każdym z 10 sezonów w jakich grał. Jackson wprost ubóstwiał swojego
niesfornego wychowanka.
Niestety w następnych latach dały o sobie znać ciemne strony
charakteru O’Neala. Przede wszystkim pyszałkowatość i chorobliwa potrzeba bycia
najlepszym, która objawiała się w tłamszeniu wszystkich, którzy zagrażali jego
dominującej pozycji. W mediach obrażał Vlade Divaca z Sacramento Kings, drwił z
Sabonisa z Portland. W Orlando pokłócił się na początku kariery z Penny
Hardawayem, teraz przyszła kolej na Kobe Bryanta. Ciężko powiedzieć, czy Lakers
swoje złota lata zawdzięczają bardziej grze dynamicznego Bryanta, czy mocarnego
Shaqa. Dla kibiców pewnie obaj byli tak samo ważni, ale Shaq nie mógł znieść,
że na firmamencie błyszczały dwa słońca. Ostatecznie tak bardzo zalazł za skórę
społeczności w Los Angeles, że oddano go do Miaimi Heat. Tutaj, już grając dużo
mniej, ale wciąż bardzo skutecznie i z taką samą mocą pod tablicami, sięgnął po
swoje czwarte mistrzostwo NBA. Trapiony przez kontuzje w kolejnych sezonach
pokazywał się coraz rzadziej, jednak gdy wchodził na parkiet, siał niezmiennie
panikę w szeregach drużyny przeciwnej.
Ostatecznie ogłosił zakończenie kariery w roku 2010.
Shaq to bardzo barwna postać, osoba niezwykle towarzyska,
medialna, po prostu showman. Wydał aż 4 płyty ze swoimi raperskimi utworami.
I
jak to w amerykańskim rapie, pełno jest tam obrażania jego różnych, wydumanych
czy też prawdziwych przeciwników. W jednym z utworów naśmiewał się również z
Kobe Bryanta. Na Vlade Divaca mówił nie „on”, tylko „ona”. Innym razem zapytany
o Bryanta, odpowiedział „A kto to taki?”. Shaq bywał bardzo zgryźliwy, może to
wynikało z jego mentalności, potrzeby krycia swojej wrażliwości pod pancerzem
twardziela, którym życie kazało mu zostać. Słynne były jego boiskowe bójki z
innymi złymi chłopcami ligi.
Shaq jako raper |
W 1996 roku Shaq podczas meczu Lakersów z Chicago stanął w
obronie kolegi z drużyny, Jerome Kersey. Odepchnął dyskutującego z nim
żywiołowo Denisa Rodmana. Rodman takich rzeczy nie zwykł puszczać płazem i być
może doszłoby do najbardziej spektakularnej bójki w dziejach NBA, ale Jordan i
Pippen w porę powalili Rodmana na ziemię, nim ten uruchomił program destrukcji
całego świata sprowadzony do wyżycia się na jednej osobie.
Jednak i tak do bardzo spektakularnej bójki z udziałem
O’Neala doszło. W roku 1999, podczas meczu sezonu regularnego z Houston
Rockets, O’Neal zalazł za skórę samemu Charlesowi Barkleyowi. Popchnął go bez
wyraźnego powodu podczas walki podkoszowej. Ten zaś, porządnie wkurzony, nie
przestraszyłby się przecież całej radzieckiej armii spod Stalingradu, czy spod
Kurska. Wtedy zaś wkurzył się chyba tak jak nigdy w życiu! Natychmiast rzucił z
bliska piłką w O”Neala, na co ten wyprowadził z całej siły cios pięścią na
twarz Barkleya. Barkley powalił następnie O’Neala na deski (chyba nikt inny nie
mógłby tego dokonać) i obaj panowie zaczęli walkę w parterze, a następnie, gdy
ich rozdzielono, do czego potrzeba było chyba wszystkich zawodników na boisku i
na ławce rezerwowej, a także pułku różnej maści oficjeli w gajerach (skąd oni się tam wzięli??), zostali wyrzuceni z boiska.
Zobacz! Bójka O'Neala z Barkleyem
Zobacz! Bójka O'Neala z Barkleyem
Co ciekawe kamery zawsze lubiły i Barkleya i O’Neala. Ten
występek obu szybko wybaczono. Teraz, po latach od tego zdarzenia, obaj panowie
prowadzą... wspólnie program na TNT „Inside NBA”, gdzie komentują na bieżąco
rozgrywki NBA. Zdają się żyć w najlepszej zgodzie i nabijają się z siebie oraz
innych graczy ligi w najlepsze, od czasu do czasu w żartach powracając do
tamtej bójki. W ogóle zarówno O’Neal jak i Barkley mają niezły talent aktorski,
szczególnie do ról komediowych.
O’Neal to nawet próbował swojego szczęścia w filmach. Ma na
koncie wiele ról filmowych, raczej jednak w produkcjach, które sukcesów nie
odniosły. Krytycy filmowi na O’Nealu nie zostawiali za te role suchej nitki, co
nie zmienia faktu, że telewizja go kochała i nadal kocha miłością szaloną i namiętną.
A czy ktoś jeszcze pamięta jak O’Neal wykonywał rzuty osobiste? To była
jego pięta achillesowa. Nawiasem mówiąc podczas całej kariery w NBA oddał tylko jeden celny
rzut za 3 punkty na 22 oddane próby. Jednak nie musiał dobrze rzucać z
dystansu, skoro na boisku przypadła mu rola wściekłego szarżującego
podkoszowego byka.