piątek, 18 sierpnia 2023

Rozterki orga, milion kryzysów, utrzymać Bahmut za wszelką cenę, a na dokładkę komiks od siedmiu boleści

Dawno nic tu nie pisałem i pewnie część z was pomyślała, że org zwinął kasę za wpisowe i ulotnił się na Karaiby. Ale nie. Jeszcze żyję i dycham, chociaż sapię jak lokomotywa albo dumny przedstawiciel homo sapiens. I zamierzam wbrew przeciwnościom losu zorganizować Warownię i oby wyszła jak najlepiej. A kryzysy są, czy raczej były, w każdym razie powoli je przełamuję. Znów depresja dała o sobie znać, a właściwie dała o sobie znać kolejna nieudana próba odstawienia leków na tę szlachetną chorobę. Na skutek próbowania tak mi spadła energia i wszelka chęć do konstruktywnego działania, że słabo szło ogarnianie spraw związanych z Warownią, a szczególnie budowa tras. Tak więc zdecydowałem się wrócić do wyjściowej większej dawki leków, ale tu znów dostałem na odlew w twarz skutkami ubocznymi towarzyszącymi początkowej fazie zwiększenia leków, a mianowicie "tumiwisizmowi", jak to określiła jedna z miliona pań doktór, która miała odwagę (czy raczej desperację) badania mojego beznadziejnego psychologicznego przypadku. No więc wracałem z pracy do domu i leżałem i leżałem i leżałem i było mi bardzo dobrze. A Warownia też leżała i kwiczała. No ale już podnoszę się z wielkiego, sześćset dwudziestego trzeciego upadku Bunga i znów działam z zapałem godnym lepszej sprawy. Ogarnąłem trasy rowerową i kajakową. Jak już chyba pisałem wcześniej ogarnąłem także trasy nocne piątkowe (z piątku na sobotę) i dzienne piesze (sobotnie), a więc etapy I i II tras TZ i TU, a także I, II i III tras TT i TP. Zostały mi już tylko do zrobienia trasy TTT i TTDł., ale punkty na nie i stowarzysze mam już w zasadzie wyznaczone, pozostał jedynie rekonesans terenu, sprawdzenie, czy miejsca wybrane sprzed komputera sprawdzą się po ich wizytacji. No a potem kolejna ciężka robota - narysowanie map końcowych, bo na razie mam setki, jeśli i nie ponad tysiąc różnego typu map i mapeczek wstępnych. Aha, na skutek moich wielkich mąk egzystencjalnych wywołanych niemocą twórczą okołowarowniową, stworzyłem twórczość zastępczą, którą nazwałem komiksem okołowarowniowym. Zachęcam do poczytania dla rozrywki, oczywiście komiks nie jest skończony i będzie miał swoją kontynuację. Dziś jadę w teren, może już po raz ostatni przed zawodami, budować TTT i TTdł... Aha, jeszcze o komiksie - wylałem w nim frustracje na te moje wieczne bycie w kontrze do farmakologicznego leczenia depresji, biorę leki, bo nie mam innego wyjścia, ale podobać mi się to nie musi. Wiele zawdzięczam współczesnej psychiatrii i psychologii, bez jej pomocy pewnie bym już nie żył, co nie znaczy, że zawsze będę grzecznie kiwał główką każdemu psychologowi i psychiatrze, to przecież też ludzie i mają prawo się mylić. I tak za dużo ugrzecznienia było w moim życiu. Komiks był pisany z punktu widzenia wariata, bo innego punktu widzenia nie znam i brak perspektyw, abym się go nawet domyślił. Oto link do komiksu https://docs.google.com/presentation/d/1aMITpVrIaSb-fuLOADE96wLdRZ_l67rF/edit?usp=sharing&ouid=117233521189583048913&rtpof=true&sd=true

Do następnego napisania! Ciao!